Anaboliczny salonowy lew
Swą eksperiencją definiuje dobry smak
W ogrodzie sufit z bananowych drzew
W powozie złotym siedzi młody jaśnie pan
Tu goryl głaszcze broń mecenas w madżong gra
Służąca sprząta strych a prezes pieści psa
Widelce sterczą z ust, z cygara spływa mgła
Chianti ma krągły kształt
Przez życie jogging zaduszony lęk
A ja Weltschmerz mam non stop i nadal w śwince bank
Kultura dla nich to tylko liter pięć
Arcymistrzowie w mordę ich błękitna mać
Skrywa garnitur kłów sztywniejsza, górna z warg
Od Zegny kołnierz wyszczupla najszerszy kark
Niepełnoletnie cienie zamieszkują loch
W alei róż kwitnie gwałt
Sekator żebrak kleszcze incest śpiący król
Kobiety w ciąży do szalup ostatnie wpuść
Tym mniej dobitny krzyk im ogólniejszy ból
Przekleństwa miele młyn
Tak myślę stojąc tu i obmacując płot
Arlekin gorzko-kwaśny i zalany w sztok
Powyższy stworzył film mój zbuntowany mózg
Mój zawiedziony mózg
Niestety