[Zwrotka 1]
Nie chce żyć pod krawatem chce wbiec w ocean
I nie liczę dni, tu nic mnie nie czeka
Otwieram butelkę i pierdolę resztę
Ona zrywa bieliznę i to jest piękne
Wynajęty hotel, puste piętro
Para uncji w torbie, nasze niebo
Ona ślini bletkę lubię jak to robi
Wydziarane ramię prawie nagie body
Frunę i chuj z tym że to placebo
Ja i ona w chmurach, pęka beton
Nie wracam na ziemie chcę tylko gwiazd
Moje blokowiska, taj mahal
Zwijam tak jakby to był ostatni joint
Niech poniesie mnie wysoko, pale lont
I wpierdalam to wszystko potem na instagram
Bo kto mi zabroni jestem tym co nagram
[Refren] x2
Jestem tym co nagram, o, jestem tym co nagram
Jestem tym co nagram, o, jestem tym co nagram
Jestem tym co nagram, jestem tym co nagram
Jestem tym co nagram o, jestem tym co nagram
[Zwrotka 2]
Brałem prawie wszystko żeby uciec stąd
Wystarczyło mi powietrze i spokojny dom
Wysypałem proch i to już historia
Jak moja ekipa w szerokich spodniach
Mogłem latać z towarem
Wciskać jej kit że pracuje za barem
Poznałem to życie i wiem czym pachnie
Nie ma happy end'u, co tam padre
Mój dobry koleżka wleciał na puchę
A parę dni dzwoniłem że fuchę ogarnę
I żadnych zmartwień na dobrą sprawę to chuja warte
Ona patrzy na mnie wie co siedzi we mnie
Teraz wiem że nie chodzi o pengę
I nim spłonę a moje ciało zmielą w pył
Chcę powiedzieć sobie warto było żyć
[Outro] x14
Warto było żyć