[Zwrotka 1: Jay Reaper]
Siema Polska, jak się masz?
They call me Jay Reaper, [?] I never had enough
Let me take you deeper, take a dive into the dust
[?] till this motherf*cker rust
[Zwrotka 4: Słoń]
Czujesz niemoc przy mnie, niczym Raiden w klatce Faradaya
To my kontra zgraja łamag, stygnie jucha w kałamarzach
Choć otacza mnie mrok, jest to dosyć jasna sprawa
Lecę jakby ci z ósmego piętra na łeb tasak spadał
To nie Casablanca, kurwo, a ja nie jestem bogacz
Dzieci z bronią palną, patologia w mieście Boga
I jest pięknie, zobacz, stosy z ludźmi płoną po dziś dzień
I wataha dzikich psów rozrywa twoją kołyskę
Odcisnę ślad na rap grze, chociaż szczerze chuj w tą grę
Wciąż te zapłakane cipki kocham jak truchło, pleśń
Mów co chcesz, wiesz, wśród insektów jestem mrówkolwem
Rozstawiam swoje pułapki, by wysysać kurwom krew
Na cel cię biorę I nie mam w dowodzie kupidyn
Snajper jednym celnym strzałem dziurawi ci głupi ryj
Chuj ci w pysk, od nienawiści płoną majki w rękach
Jak skacząca mina giry, urywam twój marny hejnał