[Zwrotka 1]
Otwieram kajet po paru miesiącach przerwy
Pamiętam małolata, któremu szargali nerwy
Do łapy wziął pamiętnik, coś tam zaczął kreślić
Robił sobie bity, dziś piszą po nie najlepsi
Miewałem chwile strachu, odrobinę konsekwencji
Każdy nośnik to ja, zapamiętaj w tej kwestii
Jak Włodi i Eis mam siłe tu rozpieprzyc
Słucham ich to ciągle jak w grze kurwa poziom pierwszy
Przeszłość na mnie ciągle próbuje się zemścić, lecz
Podejrzana cisza zwiastuje lepszy dzień
Całuję ją w czółko, lecę w tyre, później spisze wers
Oddać rutynie skumaj nigdy kurwa nie dam się
W nocy śpię, tracki robię jak mam chwilę
Przy tamtej próbie, może trochę zamuliłem
Ale chwytam ten zeszyt, chce mieć pamiątkę, póki jestem
I w nim kreślę, do studia dwa przystanki jeszcze
[Refren]
Ten pieprzony zeszyt uratował głowę mi
Dał mi chwile, stary tu dla których warto życ
Bujałem w snach, Dziś wjeżdżam w rzeczywistość jak zły
Nie tylko hajs, bo też mocny klimat musi być
[Zwrotka 2]
Marzenia o hajlajfie wypędziła trzeźwość
Choć czasem różnie bywa kiedy jest wolny weekend
Żyje w innym miejscu, lecz wiem gdzie jest mój rejon
Wiem kto mi pomógł, za złe nie mam, dobrze życzę
W parku na ławkach rzadko, każdy w głowie własny biznes
Oby za parę lat, z rodzinami na domkach z grillem
Za 1-2 dekady, we własnym domu z kominkiem
Musi iść do przodu inaczej tego nie widzę
Nie po tyramy jak woły całe życie, żeby
Dodawać więcej presji i mnożyć ją przez problemy
Potem ciągle na rachunki i jedzenie dzielić
Ważne, że nikt nam nie podstawia pod zęby
Zaczynasz doceniać, że rodzina to skarb, momenty
Które były trefne, to tylko drobne przebieżki
Zamykam kajet bo nie mogę tego spieprzyć
Chrzanie poprawność, lecę po życie w lepszej wersji
[Refren]
Ten pieprzony zeszyt uratował głowę mi
Dał mi chwile, stary tu dla których warto życ
Bujałem w snach, Dziś wjeżdżam w rzeczywistość jak zły
Nie tylko hajs, bo też mocny klimat musi być