[Zwrotka 1: Ero]
Jak Pablo mam rzeczy, które klepią mocno
Tak jak numery, które mordo lecą non stop
Ostro w skali Scoville'a te moje rymy
Mają największą zawartość kapsaicyny
Więc kopsem wam syny, coś co trzęsie blokiem
Gówno jest głośne jakbym pisał je caps-lockiem
I robię tak bo mogę i nowy track jest w drodze
Ja to ojciec sukcesu więc od nowa rap narodzę
Jak wchodzę to płodzę coś co ma sens
To ma mieć klasę i globalny zasięg
Działamy w czasie gdy ty śpisz
Słucha każdy od WWA po Queens Bridge
Stamtąd do Long Beach, chcesz zapytaj Snoop'a
To ja i grupa, którą jarałby się 2Pac
Tagi na słupach noszą nasze imię
I ziomek rap gorący jest kurwa nawet w zimie
[Zwrotka 2: Michrus]
Nie pamiętam ile to już lat, to gra w mym sercu ziomal
Rapy rapy gruby tonaż
Zobacz! Pierwsza płyta to spełnienie marzeń
Małolackie życie i zajarane twarze, w parze
Jakiś balet, jakieś piwo
Na domówkach gęsto tetrahydrokannabinol
A z głośników niosły się w podwórze
Grube basy zaraz obok rymy tłuste
Punktem się zacyznał ostry weekend
Ktoś się napierdolił, ktoś wyłapał na michę
Nie będę oszukiwał, byliśmy niezłe ziółka
Ulica ma się dobrze, dobrze mają się podwórka
Ona ciągle z nami, z nami muzyka hip-hop
Katowane tracki to wersy wchodzą na szybko
I to leci i to płynie, to buja
Non stop jest obok, ziomal nie łap muła
[Zwrotka 3: Jano Polska Wersja]
Fifty fifty dzielę z bratem nic ponadto
Zwierzęce rządze mam w buszu żuje, ciągle las rąk
Uniesionych non stop
Hiphop nie stroboskop, błyskotrzaski wali się strop
Całkiem inne wstrzyki
Gdzie od dymu gęsto często dla publiki
Gdzie na scenie non stop głoszę swe liryki
Oni, chłoną szybciej to niż podręczniki
Z innej ławki tej pod szkołą, tam inny monolog
Może dla niektórych ten styl to patolog
Non stop to powtarzam ciągle kolo yolo yolo
Szkoda mi czasu, by słuchać co tam pierdolą
Muszę wciąż kombinować ten hajs wyjść z dobrą dolą yo
Sikalafą jest sikalafą bratku
Pieniądz to środek celu plus talent synu proste
I wiesz możesz go mieć lecz mus to postęp