[Verse 1]
I znowu piszę o niej, słyszę, mówi do mnie
Czuję na sobie dłonie, brzydzę się swoich wspomnień
Przerywa ciszę, dzwony w głowie - toczę znów wojnę
Myślę, że to jest chore, ile bym dał, żeby zapomnieć
Ją i znowu budzę się z nią lecz nie z tą
Nie łudzę się że to będzie to, już wiem, ziom
Mam swoje Californication jak David Duchovny
Słyszę w oddali gdzieś swoje ego, ej
"Pierdol ją! Zobacz jak daleko zaszedłeś
Nie daj ranić się sentymentom, życie jest piękne
Wczoraj w niebie, dzisiaj w piekle"
Coraz częściej spać się nie chce po dobrym seksie
Nie wiem, co mam jej powiedzieć, niepokorny jestem
Niedobry zegarku, wyganiasz moją partnerkę
Sorry, beybe, ale chyba tak jest lepiej
Wybacz, lecz nie zejdę z tobą do taksówki
Zadzwoń jeszcze, cześć
[Hook]
Jestem jak bad boy, bad boy, bad, bad... wiem
Jestem jak bad bad, bad boy bad, bad, ej
I znowu budzę się z nią lecz nie z tą
Nie łudzę się że to będzie to już wiem, ziom
Mam swoje Californication
Niektóre z nich mówią na mnie "bad boy"
[Verse 2]
Kiedyś marzyłem o niej jak o żonie z psami i domem
Dążyłem nieuchronnie do ściany i rozbiłem mordę
Okej to przykre, nie wstydzę się gdy patrzę w lustro
Choć mogłem, się nie skurwiłem, suko
Dziś nie wiem co będzie jutro
Miłość, trzeba wierzyć zawsze, że wygra
Tylko wtedy dostaniesz skrzydła i polecisz jak Ikar
Nie ślad Magika, wierzyć trzeba zawsze do końca
Wyciągnąć dłoń do przegranych, choć im wybaczyć nie zdołasz
Czekaj, puść, jeszcze raz, zacznę od nowa
Ona, on kiedyś jej poezje wciąż recytował
Zapatrzeni w siebie jak w obraz od Salvadora
Dali by się za siebie zabić, znali znaczenie słowa "Kocham"
I znowu budzę się z nią lecz nie za tą
Nie łudzę się, że to będzie to już wiem ziom
Mam swoje Californication, niektóre z nich mówią na mnie "bad boy"
[Hook]