[Zwrotka 1: Miki]
Wers się sączy za wersem jak wódka z dozownika
Możesz mieć kaca mordercę jak wkurwiasz wojownika
Lepiej rób stąd wypad jak nie rozumiesz metafor
To JWP klik klika robi hałas przez megafon
Ja w to wkładam serce, a biorę w zastaw:
Tolerancję, szacunek, respekt, tak jak WWarstwa
Jest nas tu garstka, kontrabanda na tej scenie
Jesteś przeciw nam: wydasz dziś ostatnie tchnienie
[Zwrotka 2: Siwers]
Ostra bywa jatka, gdy leci sylab salwa
I wrzucam wyraz na track, a słabych MC na ząb
U nich bida, trauma, u Nas liryczny highlife
To Was giba w sam raz, leszczy spycha na bok
Siódmy weź tnij sampla, wchodzę jak Pete Sampras
Serwem w bit na punchach, Ty wypadasz blado
Słabych w mig wykańczam, Siwers styl szarańcza
Na to zawsze mam czas, kiedy bit gra klawo
[Refren: Ero]
Dla tych wszystkich, którzy wiedzą co jest piękne, elo!
Za ten rap, za tą sztukę w górę wznieś kielon!
Za ten skład, za tą grupę, wielkomiejskie flow!
W górę ręce i wkładaj w to serce, yo!
[Zwrotka 3: Ero]
Digitalny zapis plus werbalny kidnaping
To jedyne czego dzisiaj słuchać chcą dzieciaki
Rymy zawsze świeże jak i bity po staremu
Ta gra mnie pochłonęła prawie dwie dekady temu
Piszę nie tylko po kartce i często kończę przed świtem
Mam wszystkie palce w farbie i permanentną chrypę
Ty wiesz na pewno, typie, co wyjeżdża na peron
JWP się pod tym podpisze, zapamiętaj: Ero
[Zwrotka 4: Siódmy]
To dla wszystkich, którzy dobrze wiedzą co jest tutaj grane
Warszawski rap, który zburzył już nie jedną ścianę
Te wersy są jak bestseller, jak decybele
Co zdobywają następny teren, a potem kolejne cele
Od lat napędza nas rap jak łyk Red Bulla
Więc sprawdź, to silny pakt jak ścisk Pit Bulla
To styl, co dotrze do wszystkich miast, więc patrz
To JWP Crew i Siódmy, Noize From Dust
[Refren]
[Zwrotka 5: Bondar]
Masz tu atak na trackach, dawaj tą bombę
To jest napad, to jest zamach, możesz mieć problem
Nie dla nas jest dramat, dla Was owszem
Więc lepiej dla Ciebie jak życzysz nam dobrze
Boom! Za tych co z nami: kielon do dna
Boom! Za tych co z nami: zbita piątka
JWP Mafia, rap od Nas, dla Was
Więc podnieś w górę ręce i zrób hałas
[Zwrotka 6: Łysol]
Na koncertach decybele, a nie w domu kilobajty
Jak ktoś rozjebał scenę, My jesteśmy winowajcy
To gra w otwarte karty, bynajmniej nie przypadek
Że jak nie jesteś nic warty, przepadniesz jak Bin Laden
Gdy wbijam się ze składem w bit jak w murawę oszczep
I gdy myślisz, że to nie jest git, kładę na to mosznę
Ty weź se lepiej oszczędź i posyp po kielonie
Za nieskończony głos i dobrobyt w moim gronie
[Refren]