[Zwrotka 1]
Jestem uciekinierem. Los wpisany w rysy twarzy mam
Niosę krzyż, podatność, bagaż, DNA
Zamykam oczy, znów porywa mnie prąd zmian
Jestem spokojny. Obok mnie mój przyjaciel Strach
Wiernie towarzyszył mi od najmłodszych lat
Nawet w snach, w których ginę kolejny raz
I nie ma wielkich oczu, w ogóle nie ma ich
Za to lubi tańczyć, jak moje serce gubi rytm
Jest jak czarny mustang w zaciśniętych ustach
Duszę się, nie potrafię w jednym miejscu ustać
Mam jedno życie i nie wypełni go pustka
Podatność - pijawka, przyssawka, pluskwa
Zdeformowana twarz nie spojrzy na mnie z lustra
Z uśmiechem, jakby zdołała mi coś już ukraść
Najpewniej to, dzięki czemu wstaję z łóżka
Nie widząc zawartości żołądka na poduszkach
[Zwrotka 2]
Jestem uciekinierem. Oswajam swoje lęki
Bezwład ciała, zaglądając im w szczęki
Ciarki, które spływają na koniec ręki
Aż kapie z opuszków atramentu błękit
Lub czerń. Myśli część w nią spowita
Jabłka, jabłonie - metafory o stereotypach
Uwarunkowaniach, skłonnościach i deficytach
Czytasz między wersami albo sens zanika
Mijam korowód ciał w marszu, choć martwych
Obraz się wtapia w tęczówki szarej barwy
I zmienia mnie, weryfikuje moje prawdy
Jak każdy motyl, wykluwam się z larwy
Katharsis, białe kartki, znów czuję ciarki
Wypuszczając wygłodniałe psy z klatki
Dzielę się strachem bez hamulców żadnych już
I dalej biegnę, chociaż brak mi tchu
(chociaż brak mi tchu, chociaż brak mi tchu)