[Zwrotka 1]
Jest 31 lipca, kładę pierwszą zwrote na bit
Igorek mi posunął pomysł, Dudek - to potrafisz
Jak i Igorek napisz, spokojnie człowieku
2:39, pozdróweczki EKU, EKU
Lecę dalej, humor nie ten, muszę coś zawinąć w blete
Skręcę se taką rakietę, że opuszczę tą planetę
I nikt mnie dziś nie zatrzyma, bo coś znów poszło nie tak
Nasuwa się polskie stwierdzenie - o kurwa mać
Co, mam wiać, ze strachu srać, nie podcierać dupy?
Zobacz jak kuchareczka wjebała łapy do zupy
Nie ta droga mój człowieku, mój człowieku nie ta droga
Liczmy na prawdziwe cuda, one idą od Boga
Gdzie pójdzie moja noga, świat długi i szeroki
Zapale i pomyślę, w tym czasie zarzucę skoki
Wyjdę z domu jak obłoki, które z jointa się unoszą
Jest pierwszy, pisze te wersy, głosy o to proszą
[Refren]
Zanurzam się w otchłani, kolejny dzień mija
Marzy mi się mordeczko w tym momencie tylko wyjazd
Odpocząć gdzieś daleko, zabrać tą jedyną z chwilą
Odpocząć od problemów gdzie ludzie ledwo żyją
Dni szybko lecą, wena raz jest, raz jej nie ma
Dziś za dużo nie napisze, lecę do koleżki teraz
Się rozruszać, trochę sportu na te dni co czasem wpadną
I próbują zdołować, ciągną człowieka na dno
[Zwrotka 2]
2015, 10 sierpnia wieczór
Dzisiaj kucharka miała ostry remont na zapleczu
Jest ze trzydzieści stopni, na czole krople potu
Choć one zawsze bliżej, a z daleka od kłopotu
Razem z wybranką spraw na głowie kilka mamy
Zamiast psot tu wyjątkowo dziś se po odpoczywamy
Jutro znów w teren ruszamy, razem z nami wsiada farcik
Jutro jest legalizacja, w Polsce to tylko żarcik
14 sierpnia, lecą następne słowa
Dzień po informacji od której pęka mi głowa
Że niby to namowa, że nie ma tych, co byli
Że znów jestem najgorszy, ten młodszy uwierzyli
Nie tędy droga, lecz niestety moi mili
Notes pęka, to udręka od splątanych zdań na szyi
Się zaciska jak ten uścisk, który ściska w bólu brzuch
Z dopiską, nie daj się iskrą zapalić jak Bóg
[Refren]
Zanurzam się w otchłani, kolejny dzień mija
Marzy mi się mordeczko w tym momencie tylko wyjazd
Odpocząć gdzieś daleko, zabrać tą jedyną z chwilą
Odpocząć od problemów gdzie ludzie ledwo żyją
Dni szybko lecą, wena raz jest, raz jej nie ma
Dziś za dużo nie napisze, lecę do koleżki teraz
Się rozruszać, trochę sportu na te dni co czasem wpadną
I próbują zdołować, ciągną człowieka na dno